Cisza
Zamikłam ostatnio.
Dodatkowy strych
Czyli sprawa włazu
Pisałam Wam już o tym jakie wybraliśmy podłogi do domu. Jakie mieliśmy przejścia z koniecznością ekspresowego dosuszania wylewek. Opowiadałam Wam o tym jak mój mąż samodzielnie rozkładał styropian pod wspomniane wylewki, bo pojawiła nam się nisza wykonawcza. Napomknęłam także o tym, że nieplanowanie domawialiśmy dodatkową parę drzwi. A dlaczego tak? I jak to było po kolei? Zapraszam Was do lektury.
"Nowe szaty cesarza"
Czyli gdzie to wszystko pochować
Już od dawna miałam napisać o naszych doświadczeniach z meblowaniem właśnie tego pomieszczenia. Miejsca, które nie jest tym pierwszym fotografowanym, ale niezwykle ważnym i dla mnie nieocenionym, o którym marzyłam mając wizję budowy domu.
Ostatnie koty za płoty
Czyli zupełnie niewliczone wydatki
Robiłam ostatnio pranie - ot zwykła prozaiczna czynność, o której może pisać nie wypada, ale jako że na drugie mam "Maria", to sama sobie robię za panią Marysię 😉
Zatem klęczalam niczym Kopciuszek w naszej kotłowni i segregowałam to co już wstępną selekcję kolorystyczną przeszło. Odplamiałam paćki wszelakie z ubrań naszych dziewcząt, posiłkując się baterią specjalistycznych odplamiaczy o wąskich specjalnościach - całkiem jak w dzisiejszej rzeczywistości.
Wśród brudów do prania była pościel z kołder i poduszek naszych niedawnych gości. Przypomniało mi się wtedy jak już niebawem przed przeprowadzką dokonywałam domawiania pościeli. Bo wiecie co? Większy dom, to nie tylko więcej miejsca, ale to też najczęściej więcej łóżek i reorganizacja życia.