Sezamie otwórz się
Czyli rzecz o zamawianiu drzwi do naszego domu
Ostatnio zaczęłam przypominać sobie cały proces zamawiania naszych drzwi, zaczęliśmy o tym dyskutować z moim mężem, i w sumie jest to historia w dwóch aktach.
PRZEDMOWA
Po pierwszym spotkaniu z jednym z panów prezesów firmy, która stawiała nasz dom, dowiedzieliśmy się, że firma czynnie współpracuje ze stolarzem wykonującym schody. Nie mieli jednak "utartego szlaku' ze stolarzem wykonującym drzwi.
Pan prezes przebąkiwał coś o tym, że po co drzwi drewniane, że on sobie właśnie założył drzwi nie z drewna, że poleca i że jego zdaniem nie ma sensu inwestować w drogie drzwi drewniane.
My jednak (a chyba zwłaszcza ja) z moim zamiłowaniem do naturalnych materiałów chciałam mieć drzwi drewniane, jeżeli tylko były w naszym zasięgu finansowym.
W grudniu 2017, kiedy stanął już szkielet naszego domu, a prace budowlane szacowano jeszcze na około dwa miesiące, rozpoczęłam poszukiwania stolarza. Traf chciał, że bardzo szybko napotkałam w sieci na stronę pana Marka (z Trzemeśni) z modelami wykonywanych przez niego drzwi. Skontaktowałam się mailowo z firmą, podając typ drzwi, którymi jestem zainteresowana, przybliżonym terminem montażu oraz ilość drzwi, które chcę zamówić. Otrzymałam wiadomość o, zdaje się, dwóch wolnych terminach i konieczności szybkiego decydowania się.
AKT 1
Wstępnie szacowaliśmy, że na przełomie lutego i marca drzwi będą mogły być montowane. Mąż zadzwonił do stolarza, przedstawił mu sytuację (etap stawiania szkieletu, dom w technologii kanadyjskiej, trzy miesiące budowy) i umówił się w styczniu na spotkanie, które było związane z pomiarami i podpisaniem umowy na wykonanie dziesięciu par drzwi.
Stolarz przyjechał, dokonał pomiarów, ale cały czas komentował, że jak on wykona drzwi to się już nic nie zrobi i że ostatnio miał taki przypadek, że wykonane na wymiar drzwi się nie zmieściły w otwory, bo inwestor coś zmodyfikował i otwór się zmniejszył.
Dla mnie to był czas, kiedy naprawdę czułam się jak dziecko we mgle i nie miałam najbledszego pojęcia, jak będą wyglądać, a przede wszystkim o ile mogą się zmienić wielkości naszych otworów drzwiowych.
Na spotkaniu byłam sama, ale na szczęście na budowie był majster Darek, który często stanowił dla nas przewodnika po meandrach budowy (ale tylko przez pierwsze tygodnie, kiedy to stawiał wraz ze swoją ekipą szkielet domu). Pan Darek powiedział stolarzowi, że otwory mogą się zmienić o jakieś dwa cm, ale nie więcej.
Rzeczywiście tak było. Tak naprawdę to szkielet zdefiniował wymiary i był zgodny z wytycznymi projektu. Jednak ja widząc drewniany stelaż, nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na pytanie jak to będzie wyglądało na końcu, jak np. zostaną zamontowane płyty gipsowo-kartonowe. Zresztą nie tylko ja byłam niepewna, stolarz także nie wyglądał na wielce przekonanego.
Dzisiaj już wiem, że w domu szkieletowym to stelaż stanowi "ramę" i determinuje wymiary. W przypadku zmiany wymiaru otworu (wspomnianego przez stolarza) w domu wybudowanym w tradycyjnej technologii mogło to faktycznie mieć miejsce, jeżeli dodatkowe warstwy tynku spowodowały zmiany szerokości/wysokości otworu drzwiowego.W przypadku kanadyjczyka po postawieniu szkieletu wymiary właściwie były święte.
AKT 2
Na etapie montowania płyt gipsowo-kartonowych pan stolarz jeszcze raz pojawił się na budowie i zgłosił nam konieczność podocinania płyt na wymiar otworów drzwiowych.
Z kolei ekipa realizująca etap montowania płyt NIE chciała docinać płyt, twierdząc że wykonują to osoby montujące drzwi.
Ostatecznie, "na naszą odpowiedzialność" - tak, wiem dla mnie to też nadal brzmi komicznie - panowie montujący płyty gipsowo-kartonowe podocinali je na wymiar otworów drzwiowych.
Jednak przepychanka trwała chwilę, ja poczułam się już zdezorientowana i zmęczona: stolarz twierdził, że wykonanie "wymiarowych" otworów drzwiowych to nasz problem (chociaż próbowałam mu uświadomić, że jego poniekąd także, bo będzie musiał w nich zamontować drzwi). Z kolei ekipa wykonawcy domu twierdziła, że wolą nie docinać płyt w otworach drzwiowych, żeby nie utrudnić pracy montażyście. I tak w kółko.
Wtedy - jak rzadko - poprosiłam mojego męża, żeby wkroczył na plac boju, bo wiedziałam że z założenia facet z facetem rozmawia inaczej.
Mąż potwierdził, że stolarz chce mieć docięte płyty i "pusty" otwór drzwiowy, a majster ostatniej z ekip budujących nasz dom przyjął do wiadomości, że płyty gipsowo-kartonowe - na nasze życzenie (niemal precedensowe) - mają być docięte do światła drzwi.
Uff..tylko tyle i aż tyle...po tych negocjacjach poszło już jak po przysłowiowym maśle.
AKT 3 - STOLARZ
Po ustaleniach telefonicznych w styczniu pan stolarz przyjechał na budowę i dokonał wstępnego pomiaru, ponadto podpisaliśmy zamówienie i wpłaciłam zaliczkę w kwocie 3 000 złotych.
Pan Marek:
- Był słowny, terminowy, punktualny.
- Na spotkanie przyjeżdżał przygotowany z drukiem zamówienia, potwierdzenia odbioru należności (fakturę przesyłał później pocztą).
- Ewidentnie budownictwo szkieletowe było dla niego nowością i obawiał się zmian, jakie mogą powstać w czasie między pierwszym pomiarem (etap po postawieniu szkieletu) a montażem drzwi.
- Był rzeczowy, ale dla mnie personalnie - trudny w rozmowie. Niektóre rzeczy kilkukrotnie powtarzał. Inne z kolei ucinał (jak problem z docinaniem płyt gipsowo-kartonowych do otworu drzwiowego) twierdząc, że on ma mieć otwór o wymiarach zgodnych z pomiarami i tyle.
- Wycena obejmowała kwoty BRUTTO (co jest niebywałą rzadkością), a w tym: wykonanie, montaż, doposażenie w klamki, szyldy i zamki (z określonej oferty).
- Stolarz w międzyczasie wykonał dla nas dodatkowe drzwi, które pierwotnie nie były objęte zamówieniem. Była to jedenasta para.
- Przed ostatecznym dokonaniem wyboru akcesoriów zostaliśmy zaproszeni do warsztatu, celem obejrzenia na żywo (nie tylko na zdjęciach na stronie internetowej) klamek itd. i dokonania wyboru.
- Drzwi zostały wykonane bardzo dokładnie, a zastosowana farba - wzbudziła już ochy zaznajomionych domorosłych fachowców.
- Montaż przebiegł terminowo, punktualnie, poprawnie.
- Jak żaden inny fachowiec pan Marek osprzęcony był w gotowe druki zamówień, pieczątkę. Sam dbał o to, żeby wystawić potwierdzenie: odebrania zaliczki, a potem całkowitego rozliczenia.
PIERWSZE NA KOŃCU, czyli JAKI MIELIŚMY ZAMYSŁ PIERWOTNY
Nie pisałam Wam o tym jeszcze jaki początkowo przyświecał nam pomysł związany z montażem drzwi. Chcieliśmy kupić gotowe drewniane drzwi w jednym z marketów budowlanych. Udało nam się nawet znaleźć wariant bielony, taki na jakim nam zależało. Jednakże w momencie, w którym mogliśmy już deklarować wymiary i rzeczywiście oglądać drzwi, a nie dokonywać jedynie oglądactwa, okazało się, że firma (chwilowo?) wycofała się z wersji drzwi malowanych. Wykonywała jedynie naturalne drzwi sosnowe, które do naszego zamysłu dębowych schodów i podłóg miały się nijak “stylistycznie”: inny kolor drewna, inne usłojenia. Zdawaliśmy sobie także sprawę z tego, że na malowanie dziesięciu (a ostatecznie - jedenastu) par drzwi samodzielnie nie będziemy mieli wówczas czasu, a z kolei zależało nam na jak najszybszym wykończeniu domu.
Co więcej w przypadku drzwi z marketu istniały jeszcze dwa minusy: konieczność dopasowywania ościeżnic, a także znalezienie kogoś kto nam takie drzwi poskłada i założy.
Dlatego wobec (chwilowego?) braku upatrzonych drzwi i wziąwszy pod uwagę potencjalne bolączki zdecydowaliśmy się poszukać stolarza, który wykona je dla nas od przysłowiowego A do Z.
PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:
- W budownictwie szkieletowym, po postawieniu szkieletu wymiary otworów drzwiowych już się właściwie NIE zmieniają.
Mogą mieć miejsce jedynie delikatne modyfikacje, np. przybicie desek w górnej cześci otworu, tak żeby uzyskać wymiar zgodny z projektem vel znormalizowany. Nie zawsze bowiem belki konstrukcyjne definiują “na gotowo” wszystkie trzy wymiary otworu drzwiowego. - W przypadku wątpliwości kto jest odpowiedzialny, za którą część prac najlepiej skonfrontować wykonawców, jednak z doświadczenia wiem, że to nie jest łatwe i często wychodzi z tego głuchy telefon, po środku którego znajduje się inwestor.
- Nasz pan stolarz był człowiekiem punktualnym, słownym, kompetentnym, przygotowanym do spotkania, także pod względem druków/dokumentów. Nie było z nim niedopowiedzeń. Z drugiej strony -nie był to człowiek, który doradzi, wesprze wiedzą, czy podpowie.
W odniesieniu do wykonawstwa to wszystko było idealne i naprawdę dobrze trafiłam, zważywszy, że nie był to kontakt z polecenia, tylko strzał z Internetu.
Jeżeli, ktoś z Was zamierza zamawiać drewniane drzwi, w dobrej cenie i solidnie wykonane, to z czystym sumieniem rekomenduję stolarza z Trzemeśni. - Bardzo często w trakcie budowy domu, czy urządzania mieszkania potrzebujemy znaleźć osoby, które podejmą się prac kompleksowych i odciążą nasze głowy i barki. Montaż drzwi zdecydowanie plasuje się w powyższej kategorii, jeżeli znajdujemy stolarza, który bierze na siebie wykonawstwo wraz z montażem i do tego wszystko realizowane jest w przystępnej cenie, to przysłowiowy cud miód.
- Jednak jak pokazują nasze doświadczenia nawet przy kompetentnym fachowcy i zaangażowanych inwestorach pewnych zgrzytów trudno uniknąć.
Powodzenia!
marta