Rozbiórka
Moi Drodzy dzisiaj widok z lotu drona na teren po rozbiórce stodoło-garażu, na którym później stanął nasz dom.
Moi Drodzy dzisiaj widok z lotu drona na teren po rozbiórce stodoło-garażu, na którym później stanął nasz dom.
Tartę tę upiekłam w miniony niedzielny poranek przygotowując dla nas rodzinny obiad. Natchniona zostałam przez Koko, która wypatrzyła danie w jednej z kulinarnych książek piętrzących się na półkach w jadalni.
Czyli casting na wykonastwo
Czekaliśmy kilka dni temu na pana od pomiaru i montażu balustrad balkonowych. Czekaliśmy już kolejny dzień, bo pan pierwotnie zapowiadał się na sobotę, później na sto procent na poniedziałek (bo miał wówczas umówiony montaż pod Krakowem, a jest spoza Krakowa). Potem po późno popołudniowym telefonie z naszej strony dziękował za cierpliwość i deklarował przyjazd we wtorek (bo montaż się przedłużył). W środę nadal NIE było odzewu, a z tym człowiekiem dogadujemy się od kilku miesięcy. Tych miesięcy kiedy z kolei żmudnie próbowaliśmy skoordynować pracę pana od podłogi balkonowej.
Nie ukrywam, że dopadł mnie gniew na brak szacunku, bo dwa dni z rzędu lecimy z pracy z wywieszonym językiem, żeby zdążyć na umówioną godzinę spotkania, a potem cisza. W rozmowach - czy to telefonicznych, czy twarzą w twarz wszyscy wydają się być rozsądni, sensowni i poukładani, a potem wychodzą niespodzianki.
W trakcie wieczornych rozmyślań i próby stłumienia złości przypomniała mi się historia z umawianiem fachowca do wykonania drogi dojazdowej do naszego domu i ogrodzenia od frontu.
A było tak…
Dzisiaj widzicie pokój dziewczyn, tylko dzisiaj stronę z łóżkiem Koko i wytapetowaną ścianę, na której przysiadły wieszaki motyle.
Pokój dziewczyn zyskał ciut nowe oblicze.