Przeczytałam ostatnio post jednej pani architekt, na jej profilu społecznościowym. Opisywała tam sytuację, w której została poproszona o konsultacje. Sprawa dotyczyła świeżo wybudowanego domu, w którym inwestorkę niepokoiły rozwiązania zaproponowane w łazience.
Czy dbamy o jakość naszego życia?
Czy jakość naszego życia to tylko my sami i nasz komfort? Co liczy się w naszym życiu?
Kto jest dla nas ważny?
Dokąd zmierzamy jako ludzie?
Co to jest jakość? Co to jest klasa? Co to jest empatia? Po co nam rozum? Po co nam serce? Po co nam sumienie?
Z budową domu związany jest jeszcze bardzo ważny, choć często marginalizowany, temat ubezpieczenia. Nie mam na myśli ubezpieczenia już wybudowanego domu, gotowego do zamieszkania, tylko właśnie UBEZPIECZENIA DOMU W BUDOWIE.
Rozmawiałam kilka miesięcy temu ze znajomym, który opowiadał mi o przypadku swoich znajomych, którzy tuż przed przeprowadzką do swojego nowo wybudowanego domu z bali stracili, ów dom w pożarze. To miał być dom mieszkalny - całoroczny dla tych ludzi. Pożar spowodowali robotnicy, którzy dogrzewali się na "budowie" piecykami. Była to ekipa, która realizowała prace wykończeniowe w rzeczonym budynku. Wykorzystywany przez nich jeden z piecyków (do dogrzewania się) nie został wyłączony w momencie opuszczania budowy/domu i jego awaria wywołała pożar. Ci ludzie - owi znajomi mojego znajomego - NIE mieli ubezpieczonego domu w budowie, a uzyskanie zadośćuczynienia od właściciela firmy okazało się praktycznie niemożliwe. Po całym wydarzeniu firma została zamknięta. Właściciel zniknął. Natomiast robotnicy/pracownicy, w niej zatrudnieni, będącymi winowajcami i "świadkami" zajścia byli zatrudnieni w owej firmie "na czarno" i tak naprawdę sytuacja stała się patowa, a dochodzenie swoich roszczeń bardzo trudne.
Chyba nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie stresu i poczucia beznadziei jakie musieli czuć ci ludzie. Co więcej, dom wykończony był w wysokim standardzie, więc straty były tym dotkliwsze.
Nie wiem jak wyglądała "sytuacja lokalowa" tych osób, czy tak jak my "na przód" sprzedali mieszkanie, mając wizję niedalekiej przeprowadzki do swojego nowego domu i po pożarze (za chwilę) zostawali bez dachu nad głową???