Ludzie ludziom

Napisał MMSlezak brak komentarzy
Sklasyfikowane w : Z życia wzięte Tagi : empatia, bezmyślność,

Czyli cztery historie

Czy dbamy o jakość naszego życia?
Czy jakość naszego życia to tylko my sami i nasz komfort?
Co liczy się w naszym życiu?
Kto jest dla nas ważny?
Dokąd zmierzamy jako ludzie?
Co to jest jakość? Co to jest klasa? Co to jest empatia?
Po co nam rozum? Po co nam serce? Po co nam sumienie?

Wyobraźcie sobie takie o to cztery sytuacje.

HISTORIA 001

Po chodniku, wzdłuż ulicy idzie młoda kobieta pchająca objuczony zakupami podwójny wózek dziecięcy, w którym spoczywają prawdopodobnie bliźniaki.
Chodnik znajduje się tylko z jednej strony ulicy. Kobieta dzielnie pcha wózek i prowadzi swoją rodzinę.
Nagle jej drogę tarasuje samochód osobowy - zaparkowany na całej szerokości chodnika. Krawężnik jest wysoki, wózek prowadzony przez kobietę bardzo ciężki, a ulica ruchliwa.
Kobieta zatrzymuje się i rozglądając się próbuje zlokalizować właściciela/właścicielkę owej czterokołowej chodnikowej przeszkody. Nie odnajdując nikogo wzrokiem, po dłuższej chwili oczekiwania, zaczyna mozolić się z powolnym zepchnięciem wózka na ulicę (w nadziei, że kierowcy wyjeżdżający zza zakrętu jej nie rozjadą, a przynajmniej nie trafią w dzieci).

W momencie kiedy kobieta, z potem spływającym jej po plecach, w końcu wpycha wózek na część chodnika - za zastawiającym go samochodem - otwierają się drzwi pobliskiego zakładu szewskiego, z którego wychyla się wyfiokowana i wymuskana kobieta w butach na wysokim obcasie, dzierżąca w rękach siatkę z butami, która następnie dziarsko i radośnie wsiada do samochodu, w którym niespiesznie jeszcze układa swoje rzeczy.

Wykończona matka z wózkiem wymownym wzrokiem patrzy na kobietę kierowcę. Tamta natomiast jest tak skupiona na swoich sprawach, że w ogóle nie rejestruje otoczenia: nie zauważa że zaparkowała auto w niedozwolonym miejscu, że zastawiła cały chodnik, że tak naprawdę spowodowała niebezpieczną sytuację.
Dla niej najważniejsze było dotarcie jak najbliżej celu, którym tym razem okazał się punkt napraw szewskich. Nie ważne, że 100 metrów wcześniej znajdował się skręt na pobliski parking, mieszczący się przy niewielkim pasażu handlowym.

HISTORIA 002

Po chodniku idzie kobieta w średnim wieku pchająca wózek inwalidzki, na którym siedzi starsza osoba - również kobieta. Podobieństwo pozwala sądzić, że te dwie osoby są spokrewnione. Być może to matka z córką. Starsza kobieta ma powykręcane stawy i krzywo siedzi na fotelu, tak jakby linia prosta była dla niej pojęciem nieosiągalnym. Każdy podskok wózka - na nierównych chodnikach - powoduje na jej twarzy grymas bólu. Mimo to kobiety rozmawiają, a inwalidka je loda.
Może to jej ulubiony lód? Ma postać batonika oblanego czekoladą, ze środka wystaje dwukolorowe wnętrze. Kobiety rozmawiają. Nagle ich pieszą podróż uniemożliwia auto zastawiające kawałek czegoś na kształt zatoczki. Nie jest to ulica, ale przerywa bieg chodnika. Kilka metrów na prawo od kobiet - na owym drogowym wtręcie - stoją duże pojemniki na segregację śmieci. Młodsza z kobiet zatrzymuje wózek, rozgląda się zastanawiajac jak przejść i bezpiecznie przeprowadzić wózek.

Z lewej strony przebiega dwupasmowa ulica o dużym natężeniu ruchu, od której chodnik odgrodzony jest wysokim krawężnikiem. Z prawej strony znajduje się wąziutki przesmyk krawężnika i trawnika, po którym kobiety próbują się przedostać. Starsza kobieta krzyczy z bólu, kiedy wózek się chybocze pokonując kolejne krzywizny.
W trakcie owej karkołomnej przeprawy, do zastawiającego przejście samochodu zbliża się młody mężczyzna, piastujący pod pachą duże pudełko, na którym narysowany jest ekspres do kawy. Nieopodal znajduje się przecież serwis i punkt napraw sprzętu do parzenia tego naparu. Mężczyzna wkłada pudełko do samochodu i zadowolony wsiada za kierownicę. Na uwagę kobiety prowadzącej wózek, że powinien myśleć gdzie parkuje auto odpowiada, że życzy paniom miłego dnia i odjeżdża.

HISTORIA 003

Ojciec z trójką dzieci idzie na wizytę do przychodni lekarskiej. Najstarsze z dzieci dzielnie wędruje obok ojca. Dwójka pozostałych - w wieku około pół roku i dwóch lat - jedzie w podwójnym wózku.
Mężczyzna w pocie czoła pcha i ciągnię swoją dziatwę, żeby zdążyć na umówioną wizytę. Walczy z kostropatymi chodnikami, które co chwila się urywają. Stara się pomóc najstarszemu z dzieci nie wpaść do kolejnych kałuż, którymi zdaje się być usłana droga do ośrodka zdrowia. Przechodzą koło magazynów i dealera samochodów ciężarowych. Po lewej stronie, w parterowym budynku mieści się serwis jakiś sprzętów elektrycznych. Mężczyzna przystaje, bo całą szerokość niby chodnika zastawia osobowe auto. Rozgląda się na prawo, na lewo. Jedyna możliwość przejścia to zjechanie kołami wózka częściowo na ulicę.

Na drodze jest duży ruch, w obie strony przejeżdżają duże samochody ciężarowe wiozące towary do pobliskich zakładów przemysłowych.
Mężczyzna stara się skoordynować przejście najstarszego dziecka i w miarę bezpiecznie przepchnąć wózek. W tym samym czasie drzwi się otwierają i z serwisu wychodzi człowiek około pięćdziesiątki, który otwiera centralny zamek w drzwiach.
Na pytanie podenerwowanego ojca z dziećmi, czy uważa że tu jest miejsce postojowe odburkuje, że "Przecież to jest chodnik."- wskazując dwie dodatkowe płyty ułożone na kawalątku trawnika. Dodaje również - "Czasem wystarczy poprosić." - i sadowi się na miejscu kierowcy.

HISTORIA 004

Kobieta z mężczyzną wysiadają z autobusu. Część drogi szybkim krokiem przemierzają chodnikiem, potem ten się kończy. Para idzie lewą stroną wewnętrznej drogi. Na prawo i na lewo widać jednorodzinne domy. Ulica jest szeroka na półtora auta. Nie ma żadnego pobocza. Para dochodzi do skrzyżowania dróg i zastyga w bezruchu widząc czarnego Mercedesa zbliżającego się główną drogą. Kierowca jednak się zatrzymuje, więc ludzie przechodzą. Spieszą się, bo muszą odebrać dwoje dzieci: ze żłobka i przedszkola.

Kiedy przechodzą obok auta kierowca niespodziewanie rusza i przejeżdża milimetry od kobiety.
Ta w ostatnim desperackim odruchu uderza rozpostartą dłonią o mijający ją bok auta. Po dwóch sekundach kierowca Mercedesa z piskiem hamuje i wyskakuje z samochodu z obelgami na ustach. Wyzywa kobietę od nienormalnych, do jego okrzyków dołącza się pasażerka, która w międzyczasie otwiera tylne drzwi auta. Po chwili kierowca wsiada do samochodu, cały czas mając inwektywy na ustach, a para szybko kontynuuje swój marsz po dzieci.

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:

  1. Czy powinniśmy reagować?
  2. Jak powinniśmy reagować?
  3. W jaki sposób reagować?

Kreujmy rzeczywistość!
marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta