"Podróż na sto stóp"
Dzisiaj opowieść o lampach ze szwedzkiego sklepu. Miało być ich najpierw sześć, ostatecznie trzy z nich zostały zastąpione mniejszymi, polskimi zwisami.
Zatem trzy lampy o nazwie Ottava zagościły w naszym korytarzu (na parterze i poddaszu), chociaż jedna z trzech lamp występuje w nieco innej odsłonie.
Lampa, którą widzicie na zdjęciu to ten sam model - Ottava, jednak ta wisi w korytarzu przed drzwiami do wiatrołapu.
W dniu, w którym pan stolarz kończył montaż drzwi, pan elektryk montował także lampy. Wtedy okazało się, że zamontowane drzwi wiatrołapowe uderzają o klosz lampy. Pan elektryk wraz ze swoim młodym pomocnikiem mieli pomysł wklejenia klosza do wnętrza lampy i w ten sposób wybrnięcie z problemu drzwi obijających klosz.
Finalnie jednak na idei się skończyło, a ja uznałam że lampa bez klosza też wygląda fajnie. Co więcej jest nieco bardziej oryginalna, a zaopatrzona w "wygledną" żarówkę polskiej marki Polux bardzo dobrze prezentuje się na wejściu do domu.
Te lampy spodobały mi się dużo wcześniej niż budowaliśmy dom i nie znalazłam podobnych w wydaniu "made innych Poland". To z myślą o nich zamówiłam loftowe kinkiety od Zorki Factory.
Do zobaczenia!
marta