Czyli luksus na miarę pałacu..?
Jakość to słowo, które mieści w sobie wiele i mam wrażenie często jego definicja jest różna dla różnych osób.
Są jednak miejsca i kryteria, które muszą one spełniać, żebym ja mogła mówić o JAKOŚCI.
Czasy się zmieniły. Pytanie czy temat nie zyskał teraz bardziej na aktualności..?
Czytaj więcej
Czyli hotel bez szefa
Napisałam jakiś czas temu tekst o tym jak to "Pańskie oko konia tuczy". O tym, że obecność szefostwa w przybytku gastronomicznym jest konieczna i niezbędna. Jest to zresztą wydawałoby się oczywista oczywistość głoszona niemal w każdym odcinku "Kuchennych rewolucji" przez prowadzącą i wprowadzającą rzeczone rewolucje - Magdę Gessler.
Wydaje się, że niby wszyscy to wiedzą, ale już wybrani wcielają w życie, a jakie skutki może na kliencie wywierać brak szefa wszystkich szefów w obiekcie hotelowym o tym w kolejnych wersach tej historii.
Czytaj więcej
Czyli o kawiarni
Jest takie miejsce w Kołobrzegu, którego fanem jest mój tata. Twierdzi on, że podobnie jak Himilsbach z Maklakiewiczem mieli swoją Kameralną, tak on ma swoje miejsce nad morzem, do którego musi wejść na kawę i lekturę świeżej kołobrzeskiej gazety, przy okazji każdego niemal spaceru nad Bałtykiem. Nawet sześcioletni włochaty kompan moich rodziców, tak bardzo przyzwyczaił się do owych przystanków, w trakcie których łapie oddech i bez pardonu rozkłada swoje jestestwo płasko na podłodze, a od wejścia jest witany miską zimnej wody, że brak przystanku w owej kawiarni traktuje jako niepełność i dziwność zarazem.
Czytaj więcej
Czyli o tym czy jest to zawsze bezpieczne
Suwalszczyzna zaskoczyła nas jeszcze kilkukrotnie. Przepiękne widoki tego bezludzia zostały okraszone niespodziankami w miejscach zaludnionych, ale także tymi w miejscach z nielicznymi zabudowaniami.
Czytaj więcej
Czyli o tym, że niektórzy wiedzą jak prowadzić restaurację
W trakcie wakacji odwiedziliśmy Tykocin. Malownicze miasteczko na ziemi podlaskiej, nad rzeką Narwią, w którym pracował i w którym jest pochowany mój dziadek - zasłużony żołnierz Armii Krajowej, pedagog, matematyk.
Co roku staramy się odwiedzić groby naszych przodków, które z uwagi na sporą odległość, na co dzień pielęgnują harcerze i miejscowi pamiętający zasługi dziadka.
Dzień spędzony w Tykocinie zaczęliśmy od wycieczki do Zamku, następnie sprzątania i dekorowania grobów na cmentarzu, a później dały o sobie znać potrzeby ciała, dlatego udaliśmy się coś zjeść.
W programie przewidziana była wizyta w znanej nam Restauracji Tejsza, w której serwuje się kuchnię żydowską. Rok rocznie moi rodzice, a i my od pewnego czasu, odwiedzając Tykocin, jemy ciepły posiłek właśnie tam. Tym razem jednak spotkała nas niespodzianka i drzwi lokalu były zamknięte.
Czytaj więcej