Pinokio vol.1
Czyli o naszym przyłączu gazowym
Jak już Wam wcześniej opowiadałam temat naszych przyłączy, to istna epopeja. To trójksiąg objętościowo na miarę Sienkiewiczowskiej Trylogii. Tematycznie bardziej przypomina “Krąg”, czy inne “Blair witch project”, powodując dreszcz przebiegający po plecach i jeżenie się włosów. Miało być pięknie: było sobie dwoje ludzi, którzy stworzyli rodzinę i właśnie na potrzeby tej rodziny chcieli wybudować dom, taki żeby mieszkało się im wygodnie, żeby dzieci miały przestrzeń do zabawy i żeby odwiedzająca ich rodzina miała gdzie się zatrzymać w komfortowych warunkach. W bajce nastąpiłby happy end i wszyscy wierzylibyśmy, że poszło jak po maśle i idylla trwa. W życiu jednak o marzenia trzeba zawalczyć, no i my zawalczyliśmy, a że owym marzeniem okazał się płynący gaz i ogrzany dom, o tym to właśnie traktuje poniższa historia.