Człowiek z marmuru
Czyli rzecz o naszych wylewkach, a właściwie styropianie
Dzisiaj kolejny tekst o tym jakie zaskoczenia mogą nas spotkać w trakcie budowy oraz o tym do czego możemy zostać zmuszeni w trakcie jej trwania…
Czyli rzecz o naszych wylewkach, a właściwie styropianie
Dzisiaj kolejny tekst o tym jakie zaskoczenia mogą nas spotkać w trakcie budowy oraz o tym do czego możemy zostać zmuszeni w trakcie jej trwania…
Czyli o naszym gazie opowieści ciąg dalszy
(część pierwsza dostępna tutaj)
DZIEŃ DZIECKA, czyli CHWILA NA MOBILIZACJĘ
Kilka dni powdychaliśmy nadmorskiej bryzy i wróciliśmy na łono nowego domu. Czekała nas rzeczywistość rozpakowywania dziesiątków kartonów. Miałam wrażenie, że nigdy się z tym nie wyrobimy. Nie wiedziałam w co mam wkładać ręce. Zwłaszcza, że istniała jeszcze praca do której chodził mąż i dziewczyny, które potrzebowały normalnego, ustabilizowanego rytmu dnia i nie było możliwości pracowania non stop, aż do skutku, czyli osiągnięcia względnego ładu.
Czyli o naszym przyłączu gazowym
Jak już Wam wcześniej opowiadałam temat naszych przyłączy, to istna epopeja. To trójksiąg objętościowo na miarę Sienkiewiczowskiej Trylogii. Tematycznie bardziej przypomina “Krąg”, czy inne “Blair witch project”, powodując dreszcz przebiegający po plecach i jeżenie się włosów. Miało być pięknie: było sobie dwoje ludzi, którzy stworzyli rodzinę i właśnie na potrzeby tej rodziny chcieli wybudować dom, taki żeby mieszkało się im wygodnie, żeby dzieci miały przestrzeń do zabawy i żeby odwiedzająca ich rodzina miała gdzie się zatrzymać w komfortowych warunkach. W bajce nastąpiłby happy end i wszyscy wierzylibyśmy, że poszło jak po maśle i idylla trwa. W życiu jednak o marzenia trzeba zawalczyć, no i my zawalczyliśmy, a że owym marzeniem okazał się płynący gaz i ogrzany dom, o tym to właśnie traktuje poniższa historia.
Czyli o naszych wylewkach słów kilka
W naszym domu szkieletowym wylewki miały zostać wylane na parterze. W trakcie prac budowlanych, za radą pana hydraulika, zdecydowaliśmy się na ogrzewanie podłogowe w wiatrołapie i obydwu łazienkach, zatem do listy doszła jeszcze górna łazienka.
Czyli co można było zrobić od razu
Od początku zakładałam, że blog realistyszol.pl będzie stanowił całość samą w sobie, a profile: Facebook'owy i Instagram'owy będą go jedynie uzupełniać.
Ostatnio jednak zamieściłam kilka informacji na ww. profilach społecznościowych, które nie ujrzały światła na blogu.
Dlatego dzisiaj tekst dotyczący naszych refleksji - tego co dzisiaj zrobilibyśmy inaczej, lub co musieliśmy zmodyfikować w tzw. realu.