Czyli chcieć to móc
Pisałam Wam jakiś czas temu o moich przemyśleniach dotyczących trudności z dostępem do placówki banku, kostropatych chodnikach, czy nieprzystosowanych do wózków tramwajach.
Na profilu Facebook'owym rozgorzała dyskusja, podjudzona jeszcze wklejeniem przeze mnie kopii mojej rozmowy, prowadzonej przez komunikator Messenger, z pracownicą wspomnianego banku.
Czytaj więcej
Czyli o drodze wcale nie usłanej różami
Kilka dni temu poprzez Facebook'owy profil bloga otrzymałam długi wywód od Pana Jarka, który komentował blogowy tekst dotyczący historii naszego przyłącza gazowego. Z komentarza jasno wynikało, że powinnam przestać pisać cokolwiek, bo moja niekompetencja jest rażąca, a moja wirtualna działalność i opisy sytuacji, które mnie spotkały w trakcie budowy domu, mogą tylko i jedynie wystraszyć przyszłych inwestorów.
Wiem, że Internet jest miejscem, w którym każdy może się wypowiedzieć i tak jak ja mogę prowadzić bloga, tak rzeczony Pan Jarek może komentować.
Czytaj więcej
Czyli rzecz o naszych oknach dachowych
Właściwie, gdybyście czytali tego typu tekst w prasie branżowej tytuł brzmiałby: “Okna dachowe, jakie wybrać i co zastosować, żeby uzyskać komfort na poddaszu.”. Nie chciałam jednak wciskać Wam na siłę jedynego rozwiązania, tylko opowiedzieć co sprawdziło się w naszym przypadku i co poleciłabym znajomemu, koleżance, czy przyjacielowi, jeżeli zapytałby mnie o dobór okien dachowych i ich “oprzyrządowania” 🙂
Czytaj więcej
Czyli rzecz o naszych wylewkach, a właściwie styropianie
Dzisiaj kolejny tekst o tym jakie zaskoczenia mogą nas spotkać w trakcie budowy oraz o tym do czego możemy zostać zmuszeni w trakcie jej trwania…
Czytaj więcej
Czyli o naszym gazie opowieści ciąg dalszy
(część pierwsza dostępna tutaj)
DZIEŃ DZIECKA, czyli CHWILA NA MOBILIZACJĘ
Kilka dni powdychaliśmy nadmorskiej bryzy i wróciliśmy na łono nowego domu.
Czekała nas rzeczywistość rozpakowywania dziesiątków kartonów. Miałam wrażenie, że nigdy się z tym nie wyrobimy. Nie wiedziałam w co mam wkładać ręce. Zwłaszcza, że istniała jeszcze praca do której chodził mąż i dziewczyny, które potrzebowały normalnego, ustabilizowanego rytmu dnia i nie było możliwości pracowania non stop, aż do skutku, czyli osiągnięcia względnego ładu.
Czytaj więcej