Magazyny mieszkaniowe

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Czyli ceny

Jakichś czas temu przeglądałam pierwszy numer odświeżonego magazynu wnętrzarskiego, który po kilku miesiącach nieobecności wrócił na łono saloników prasowych. W międzyczasie zaczął być wydawany przez innego wydawcę, podczas gdy jego brat i siostra, czyli strona internetowa i profil Facebook'owy, pod tymi samymi nazwami pozostały w rękach poprzedniego wydawcy...ale to temat na zupełnie inne rozważania.

Przeglądałam zatem gazetę po zmianach, która stała się dwumiesięcznikiem, a jej dyrektorem artystycznym został człowiek znany z programów telewizyjnych dotyczących metamorfoz mieszkań.
W gazecie pojawiły się nowe rubryki, w tym taka z zestawieniem "drogiego" i "ekonomicznego" wyposażenia. Tym razem tematem była łazienka na każdą kieszeń.

Zaczęłam czytać, przeglądać, a w końcu wzięłam kalkulator i zaczęłam sumować. Powiem Wam więcej: siedzieliśmy z moim mężem obydwoje: ja dyktowałam kwoty on dodawał. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że przedmioty w rozwiązaniu "ekonomicznym" są zbliżone cenowo do tych z wersji "exclusive". Finalnie jednak kabina prysznicowa, czy deszczownica za blisko 900 złotych zrobiły różnicę i rozwiązanie: ekonomiczne opiewało na kwotę 5499, 17 zł, ekskluzywne na 12 066,30 zł.
Przy czym owe kwoty nie obejmowały płytek (podana cena była jednostkowa za sztukę płytki w każdym z proponowanych wariantów, i tych nie uwzględniałam).

Zestawienie zawierało zatem:

  • Lampę.
  • Lustro.
  • Baterię umywalkową.
  • Umywalkę.
  • Szafkę pod umywalkę.
  • Kabinę prysznicową.
  • Rączkę prysznicową.
  • Ręcznik.
  • Miskę WC.
  • Stołek.
  • Deszczownicę.
  • Baterię natryskową.

Muszę przyznać, że cena rozwiązania ekonomicznego mnie zaskoczyła. A w cenie łazienki exclusive wyposażyliśmy nasze obydwie łazienki (w tym jedną będącą bardziej pokojem kąpielowym) i nie zaopatrując się w marketach (o tym już Wam coś niecoś wspominałam).

Wracając do meritum - zważywszy, że nie uwzględniamy ceny wykończenia pomieszczenia (płytki, fugi, farby) i robocizny (a jak Wam wiadomo ta trochę dzisiaj potrafi kosztować), to wersja ekonomiczna staje się ekskluzywna, a premium nabiera diamentowej poświaty 😉 Wiem, że trochę koloryzuję i może przesadzam niemniej jednak morał jak dla mnie jest taki.

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:

  1. Propozycje z gazet wnętrzarskich są świetne jako inspiracja, ale w rzeczywistości się nie odnajdą, chyba że ktoś nie liczy się z pieniędzmi. Zakładam jednak, że taka osoba zatrudnia architekta wnętrz i w ogóle nie przegląda tematycznych magazynów. Pozostawia swoją kartę kredytową projektantowi (niczym Richard Gere w "Pretty Woman") i tyle 😁
  2. Po drugie nawet gdybym dysponowała nieskończonymi środkami finansowymi, to szkoda by mi było wydać np. 1000 złotych na drewniany stołek, skoro podobny można mieć za mniej niż połowę.
    Zdecydowanie wolałabym "wolnymi" środkami wesprzeć potrzebujących, niż fundować sobie zbytecznie drogie siedzisko, czy inny atrybut wyposażenia. Nie wiem przy jakim stanie konta człowiek zatraca kontakt z rzeczywistością i jest mu obojętne czy kupuje w "markecie", czy "delikatesach" , ale mam nadzieję, że nigdy owe oderwanie mnie nie spotka mimo, że wygraną w totka chętnie przyjmę 😉

Powodzenia i kreujmy rzeczywistość!
marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta