Czuć, czy nie czuć?

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Oto jest pytanie!

Niniejszy tekst miał swojego poprzednika na blogowym profilu Facebook'owym, ale z uwagi na rozwinięcie się dyskusji i wynikającą z niej sensowność podjętego tematu, przenoszę dysputę na łono bloga.

Jakiś czas temu w charakterze relaksu piekłam babeczki. Właśnie w trakcie owych prac cukierniczych, w momencie kiedy po domu zaczął roznosić się muffinkowy aromat, przypomniała mi się rozmowa, której byłam świadkiem.

ROZMOWA

Sytuacja miała miejsce na ślubie, a dokładnie na niedawnym weselu mojej koleżanki ze studiów. Goście weselni, koło których siedzieliśmy dyskutowali o świeżo wybudowanym domu jednych z nich. Nowi właściciele zostali zapytani, czy w ich domu z poddaszem użytkowym rozchodzą się zapachy gotowania - właśnie na górnej kondygnacji.
Pan domu odpowiedział, że nie - żadne zapachy z kuchni nie docierają na wyższe piętro.

EMPIRYCZNIE, czyli NA CZUJA

Szczerze mówiąc nie wiem jakim cudem. Moim zdaniem nie ma takiej opcji, chyba żeby za każdym razem włączać na maksa elektryczny wyciąg wciągający zapachy.
My - w naszym domu - posiadamy wentylację grawitacyjną niewymuszoną (z elektrycznym okapem w kuchni). Nie ma opcji, żeby na górze nie było czuć żadnego zapachu. To tak jak w bloku - często docierają do nas kuchenne aromaty od sąsiadów.
Zatem w chwili kiedy piekłam ciastka zarówno na parterze, jak i poddaszu można było upajać się cudownym aromatem cytrynowych muffinek, wcale ich nie spożywając - poezja w nozdrzach i zero kalorii 😉😀

Z drugiej strony doświadczalnie i z premedytacją przeszłam całą górę rozpoznając sytuację i szczerze mówiąc zapachy czuć głównie (jeżeli nie tylko) przy pionie wentylacyjnym. W naszym przypadku jest to pokój dziewczyn i sypialnia. Do pozostałych pomieszczeń (łazienka, rekreacyjny, trzeci pokój, garderoba, składzik) zapach nie dociera.
Niemniej nie ma mowy, żeby w ogóle na górnej kondygnacji nie było czuć zapachów gotowania. Jednak zasięg rozchodzenia się woni jest ograniczony.

Agnieszka, która wzięła udział w dyskusji stwierdziła, że zna wiele domów, bywała w wielu i “[...]nawet w domach z zamykaną kuchnią jest to nieuniknione, mimo włączonego pochłaniacza”. Miała właśnie na myśli rozchodzenie się aromatów gotowanych potraw, ich wędrówkę w górę - na piętro/a i poddasze.

TEORIA Z RĘKAWA

Mam pewną tezę w temacie teorii o rzekomym nie rozchodzeniu się zapachów - wygłoszonej przez gościa weselnego. Był to mąż i ojciec czwórki dzieci, i jak wynikało z rozmowy, w domu przebywający późnym wieczorem, kiedy po zakończeniu pracy i odwiezieniu, a następnie odebraniu dzieci z zajęć pozaszkolnych, zakotwicza w końcu w oazie domowego ogniska. Prawdopodobnie nie są to godziny aktywności kuchennej i gotowania, stąd brak obserwacji aromatów rozchodzących się z dołu na górną kondygnację. Woda gotowana na herbatę nie wydziela zapachu 😉

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:

  1. Zapachy gotowania, nawet przy doskonałej wentylacji, rozchodzą się w kierunku górnych kondygnacji - nie ma innej opcji.
  2. Z moich obserwacji wynika, że wonie owe są wyczuwalne najbardziej - i w zasadzie tylko - w pobliżu kanałów wentylacyjnych.
    W naszym domu funkcjonuje wentylacja grawitacyjna niewymuszona (która raz do roku - czyli już dwukrotnie - była kontrolowana przez pana kominiarza i jest prawidłowa). W kuchni mamy pochłaniacz vel okap zasilany prądem.

Powodzenia!
marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta