Ziarnko do ziarnka

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Czyli filozofia less waste i rzeczywistość

Przeczytałam ostatnio w "Wysokich obcasach", w dziale poświęconym urodzie odpowiedzialnej, o opakowaniach kosmetyków, które nie tylko mogą być wykorzystane do powtórnego użycia (jak np. butelka wody do perfum - do której dokupuje się zapasy pachnidła - niczym opakowania typu refill do dozowników do mydła w płynie), ale również mogą znaleźć zastosowanie w naszej “kuchni”. Mowa tu o butelce po szamponie, którą można później wykorzystywać jako bidon na wodę, czy opakowaniu po odżywce do włosów, z którego uzyskujemy oryginalne pudełko lunchowe, nawet przystosowane do mikrofalówki.
Idea szczytna. Artykulik wspominał jeszcze o przetwarzaniu śmieci oceanicznych na właśnie tego typu “inteligentne” opakowania.

NIE WSZYSTKO ZŁOTO CO SIĘ ŚWIECI

Teraz druga strona medalu: kilka dni temu odwiedziłam salon depilacji woskiem, do którego otrzymałam kupon zniżkowy na pierwszą wizytę i skuszona taką promocją porzuciłam swoją “starą miejscówkę” na rzecz nowości.
W trakcie depilacji pani używała wosku, który podgrzewał się w swego rodzaju kociołku. Nakładając go na moją skórę pani każdorazowo wyrzucała drewnianą szpatułkę i sięgała po kolejną, celem nałożenia następnej porcji wosku.
Mimo tego, że leżałam i miałam nieco ograniczone pole widzenia, operacje pobierania nowych patyczków i niemal natychmiastowego ich wyrzucania zwróciły moja uwagę. Pani kosmetyczka podkreśliła zresztą ten fakt, stanowiący poniekąd wizytówkę firmy. Salon depilacji postawił bowiem na jednorazowość narzędzi i zanurzanie tylko nowych szpatułek w saganiku z woskiem - ze względu na higienę. Dzięki takim operacjom wosk pozostawał “czysty”. Patyczki nie były zanurzane, dotykane do skóry i ponownie moczone w miksturze. Pytanie o zasadność i rzeczywistą ilość drobnoustrojów, które znajdują się na takim patyku wielokrotnego użycia (kiedy na każdą klientkę przypada jedną szpatułka) pozostawię nie rozstrzygnięte.
Chciałam w tym miejscu zwrócić jedynie uwagę na ilość dziennie zużywanych tego typu szpatułek.
Są to wyroby drewniane, które po użyciu są częściowo ubrudzone woskiem, dlatego w celu odzysku czystego drewna należałoby jeszcze łamać patyczki i ich czyste części wyrzucać do odpadów segregowalnych, tak żeby przy mniejszych nakładach wszelakich, mogły być powtórnie (jakoś) wykorzystane.
W trakcie wizyty zapytałam pani ile koleżanek jednocześnie pracuje w salonie. Kosmetyczka odpowiedziała, że różnie, w zależności od momentu, ale od 2 do 4 osób.
Innowacyjność tej sieci salonów depilacji (rozsianych po całej Polsce) polega na braku konieczności umawiania się na wizytę. Wchodzisz z ulicy i co najwyżej czekasz około kwadransa na swoją kolej. Podejrzewam, że w sezonie letnim (kiedy większe połacia skóry są wystawiane spod ubrań) przez tego typu punkt przewijają się dziesiątki klientów dziennie. Uwzględniając fakt, że wszystkie depilacje wykonywane są właśnie przy pomocy “szpatułkowego wosku”, a w samym Krakowie punktów tej sieci są dwa, w całej Polsce już ponad dwadzieścia, mamy tony odpadu rocznie pochodzące tylko z drewnianych elementów umoczonych woskiem do depilacji.

PORÓWNANIE

Teraz skonfrontujemy te dwie rzeczywistości: kosmetyków (typu szampon, odżywka) z opakowaniami wtórnego (spożywczego przeznaczenia) użytku i jednorazowych szpatułek zużywanych w setkach (na moją skromną osobę pani zużyła co najmniej 20 sztuk) dziennie.

Nie kwestionuję tu bynajmniej idei sterylności, którą kultywuje wspomniana sieć punktów depilacji.
Nie podważam również filozofii “mniej śmieci”.
Zastanawiam się jedynie, czy zamiast zużywać dziesiątki szpatułek dla jednej osoby, nie byłoby lepiej zminiaturyzować kociołków na wosk, tak żeby każde naczynie i rozpuszczony w nim materiał były przeznaczone dla jednej osoby?
Korzyść z tego taka, że zużywamy tylko jedną szpatułkę, a energia elektryczna i woda zużywane są na umycie takiego podgrzewacza po zabiegu.

Intryguje mnie również pytanie jakie zapotrzebowanie ma każdy z nas na kolejne bidony oraz lunch box'y? Chyba, że czas zużywania przez nas tych kosmetyków jest porównywalny do czasu życia owych pojemników na żywność. Później cykl zaczyna się od nowa: zużywam szampon, mam bidon, bidon staje się “zniszczony” - akurat zużywam kolejny szampon i mam nowy pojemnik na picie itd. Teoretycznie zawsze też takimi "nieśmieciowymi odpadami" można obdarować rodzinę, bądź znajomych.

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJA KOŃCOWA:

  1. Czasami zastanawiam się na ile innowacyjne pomysły i hybrydowe* technologie mają szansę się przyjąć w rzeczywistości.
  2. * Pisząc hybrydowe mam na myśli idee typu combo, które łączą w sobie kilka pomysłów/filozofii.
  3. Zdają sobie jednocześnie sprawę, że dzisiaj trudniej jest wymyślić coś nowego, dlatego każdy kombinuje.
  4. Dobrze byłoby tylko nie przekombinować za bardzo...i upraszczać rzeczy, miast je komplikować.
    Niektóre drzwi nie wymagają wyważania, jedynie otwarcia z innej strony...

Kreujmy rzeczywistość!
marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta