Rozmowa

Czyli pytania, czyli co uważam ja
Odwiedził nas ostatnio znajomy. Wizyta związana była z chęcią zasięgnięcia przez niego informacji odnośnie technologii szkieletowej, kosztów takiej budowy i naszych doświadczeń.
Nasz znajomy posiada działkę budowlaną w okolicach Krakowa i na początku planował wybudować na niej dom murowany. Jednakże im bardziej zagłębiał się w temat, tym bardziej zaczął mieć wątpliwości nad wyborem technologii.
W międzyczasie przeprowadził i nadal prowadzi gruntowny research i otrzymał kilkanaście wycen, od różnych firm szacujących koszt wybudowania domu. Oferty dotyczą budowy zarówno domu murowanego, jak i domu szkieletowego.
Co ciekawe wszystkie wyceny wykonywane były dla tego samego projektu - dla projektu domu o powierzchni około 200 metrów kwadratowych.
Kalkulacje wahają się między około 350 000 złotych a 750 000 złotych. Co więcej podane przeze mnie widełki dotyczą budowy domu w technologii szkieletowej, a zawierają się w nich także wyceny domu murowanego.
Jeden z przedsiębiorców twierdzi, że wybuduje dom szkieletowy w stanie deweloperskim za kwotę 350 000 złotych, co więcej sensowność i prawidłowość owej wyceny potwierdzają jego pracownicy od lat działający w branży.
Jednocześnie inny pan, który twierdzi, że buduje domy szkieletowe zgodnie z technologią norweską, przy zastosowaniu oryginalnych materiałów pochodzących z Norwegii: folii, taśm etc. wycenił budowę domu (podług tego samego projektu) na 750 000 złotych.
JAKIE SĄ MOJE WNIOSKI Z ROZMOWY I PO ROZMOWIE
- W mojej głowie od razu powstało pytanie, czy owe kalkulacje przewidują wykończenie domu do tego samego etapu?
Innymi słowy - co każdy z wykonawców rozumie przez hasło "stan deweloperski"...?! - Nie wierzę w to, że można w dzisiejszej budowlanej rzeczywistości (budowlanej i cenowej) wybudować dom 200 metrowy za 350 000 złotych (przy założeniu, że ma to być dom "niemal gotowy do zamieszkania").
- Z pewnością (i to zresztą potwierdził nasz znajomy) różnice w wycenach związane są m.in. z jakością używanych materiałów.
Firma, która najniżej wyceniła koszt budowy korzysta z najtańszych materiałów. - Oczywiście zawsze można zastosować droższe zamienniki, albo ewentualnie samemu szukać okazyjnych cen lepszych materiałów.
Jednak z mojego doświadczenia wynika, że byłoby to przedsięwzięcie bardzo trudne, zwłaszcza przy tak dynamicznej budowie, jak budowa domu szkieletowego który rzeczywiście stawiany jest w około 3 miesiące.
Wyszukiwanie, kupowanie i załatwianie transportu na czas z koniecznością ciągłego ustalania potrzeb budowlańców spowodowałoby, że właściwie należałoby zrezygnować z innych obowiązków i samemu zatrudnić się na swojej budowie. A zwykle domy budują ludzie młodzi, aktywni zawodowo i często mający jeszcze małe dzieci.
Jak mawia moja mama - koordynowanie zakupów materiałów budowlanych (zwłaszcza w realiach ekspresowej budowy) to "mission impossible".
Co więcej nie wiem czy jakikolwiek budowlaniec podjąłby się budowy domu szkieletowego nie mogąc sam zapewniać materiału.
JAK WYGLĄDAŁ NASZ DOM ZNAJDUJĄC SIĘ (rzekomo) W STANIE DEWELOPERSKIM
Nasz dom opuszczany przez ekipy głównego wykonawcy:
- Był otynkowany (chociaż w rzeczywistości prace z tynkiem zrealizowane były kilka tygodni później, przy bardziej korzystnych warunkach temperaturowych).
- Miał zamontowane okna wraz z parapetami zewnętrznymi i drewnianymi wewnętrznymi, drzwi wejściowe i bramę garażową (te były przedmiotem osobnej umowy).
- Miał wykonaną instalację wodno-kanalizacyjną w domu oraz elektryczną (obie za dodatkowymi dopłatami, ponieważ kalkulacja zawierała bardzo uniwersalne kwoty na wykonanie powyższych instalacji - nie przystające do domu, bardziej dla realiów średniej wielkości mieszkania).
- Mieliśmy wyszpachlowane i wyszlifowane płyty gipsowo-kartonowe na ścianach oraz podłogi z płyt na poddaszu użytkowym (poza łazienką, w której było zaplanowane ogrzewanie podłogowe).
- Mieliśmy odeskowany strych - za dodatkową dopłatą.
CZEGO NIE MIELIŚMY W DOMU
- Wylewek (a dokładnie nasze zostały wylane w międzyczasie prac prowadzonych przez głównego wykonawcę, ale przez zupełnie inną firmę i stanowiły kolejny koszt).
- Grzejników, czyli kaloryferów.
- Pieca grzewczego (z oprzyrządowaniem).
- Drzwi wewnętrznych.
- Schodów wewnętrznych.
- Podłóg.
- Zagruntowanych i pomalowanych ścian (oczywiście nie było też płytek).
- Kontaktów, gniazdek.
- Białego montażu.
Oczywiście nie mieliśmy także żadnych mebli ani lamp.
Jeżeli chodzi o zewnętrzne to wykonawca nie realizował żadnych prac na zewnątrz poza położeniem tynku. Zatem NIE mieliśmy:
- Balkonu (jako dodatkowe zamówienie za dodatkową dopłatą wykonawca wykonał szkielet balkonu - zaplanowanego w projekcie).
- Podmurówki.
- Opaski wokół domu.
- Schodów zewnętrznych.
- Tarasu.
- Odwodnienia w garażu.
- Przyłączy od domu do skrzynek.
- Wyprowadzenia z domu instalacji wodnej (wpięcia do instalacji wewnętrznej).
- Gdyby nie opłacenie dodatkowych usług i osób spoza ekipy głównego wykonawcy nie mielibyśmy także wewnętrznej instalacji gazowej oraz klimatyzacji.
Również po naszej stronie było zorganizowanie i opłacenie całkowitego kosztu realizacji wodno-kanalizacyjnej instalacji na zewnątrz.
Wykonawca NIE wykonywał także fundamentów.
Uważam, że domu w takim stanie nie można nazwać domem w stanie deweloperskim, nawet biorąc pod uwagę szeroki zakres standardu wykończenia kryjący się pod tym pojęciem.
PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:
- Czy zdecydowałabym się po raz drugi współpracować z tym konkretnym głównym wykonawcą budowy?
Prawdopodobnie tak mając w domyśle, że wiem jakie były słabe punkty naszej współpracy (chociaż podejrzewam, że przy każdej kolejnej budowie mogły pojawić się kolejne niespodzianki).
O tym co nas zaskoczyło,a co zrobilibyśmy inaczej pisałam tutaj i tutaj. - Czy kierownik budowy służył nam pomocą w trakcie budowy?
Nie. Szerzej o współpracy z kierownikiem budowy pisałam tutaj i tutaj. - Z jakiego powodu zdecydowaliśmy się na budowę domu szkieletowego?
Bo zależało nam na czasie! Bo było nam ciasno w mieszkaniu w trójkę, a w czwórkę z rosnącymi dziećmi byłoby jeszcze trudniej. Bo odwiedzają nas często moi rodzice i chyba musieliby zacząć sypiać w hotelu w trakcie bytności w Krakowie. - Czy dom szkieletowy jest ciepły?
Tak - za ogrzewanie naszego domu o powierzchni użytkowej 217 metrów kwadratowych płacimy około 200 złotych miesięcznie, łącznie z kosztem ogrzewania wody.
Moja teściowa płaci bardzo podobne rachunki za ogrzanie około 80 metrowego starego drewnianego domu, w którym został przeprowadzony remont i zamontowano dodatkowe warstwy płyt na ścianach. - Czy mieszka nam się dobrze?
Tak, szczerze i z czystym sumieniem stwierdzam, że tak. - Czy wybudowałabym większy dom?
Nie. Nasz ponad 200 metrowy dom - z poddaszem użytkowym - (który podobno z zewnątrz nie wydaje się być tak "pojemny") jest w zupełności wystarczający dla naszej rodziny i mamy jeszcze zapas miejsca. - Czy ponownie wybudowałabym dom szkieletowy?
Tak. Poza słabymi punktami o których pisałam tutaj, nie zauważyłam żadnych jego wad. - Czy poleciłabym budowę domu szkieletowego?
Tak. Z zaznaczeniem, że trzeba liczyć się z dużą dynamiką i mieć dobrze przemyślane kwestie np. rozmieszczenia/powieszenia ciężkich przedmiotów/mebli w kontekście wykonania wzmocnień. - Czy uważam, że można wybudować dom 200 metrowy za mniej niż 450/500 000 złotych?
Nie. Wydaje mi się to NIEmożliwe. Chyba, że ktoś ma dostęp do super niskich cen usług budowlanych i wyjątkowo niskich cen materiałów budowlanych. W obecnej rzeczywistości - przy bumie budowlanym i niedoborze rąk do pracy w budowlance ceny są coraz wyższe. - O ile uważam należy zawyżyć kwotę kalkulacji?
Zarówno w naszym przypadku (dom szkieletowy), jak i np. naszych znajomych ze Szczecina (czyli zupełnie inny rejon Polski) - i w ich przypadku domu murowanego - prognoza a rzeczywisty koszt budowy wyszedł 100% wyższy. - Czy ponownie dzisiaj wybudowałabym dom, czy jednak kupiła mieszkanie?
Dom to jednak dom, z własnym kawałkiem terenu wokół i bez sąsiadów bezpośrednio nad lub pod.
Jeżeli mielibyście jeszcze jakieś pytania, to piszcie!
P.S. Pamiętam jak kiedyś w trakcie jazdy próbnej autem marki Skoda zapytałam sprzedawcę jakim on jeździ samochodem. Pamiętam, iż stwierdził że wielu klientów go o to pyta i nieco go to zaskakuje. Dla mnie nie ma niczego dziwnego w tego typu pytaniu - potencjalni nabywcy są zainteresowani czy sprzedawca sam wybrałby towar, który sprzedaje.
W tym miejscu muszę dodać, że jeden z panów prezesów firmy - głównego wykonawcy naszej budowy - wybudował sobie dom szkieletowy, więc zakładam, że jako osoba siedząca czterema nogami w temacie: po pierwsze ufa swoim ekipom (bo to oni budowali mu dom), po drugie ufa technologii szkieletowej.
Czy dla Was to też stanowi jakichś argument w sprawie?
Powodzenia!
marta