"Mieć czy być"

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Czyli "Wszystko trwa dopóki sam tego chcesz"

Dzisiaj będzie nieco autobiograficznie. Blog powstał rok temu, a dokładnie rok temu wypuściłam go na światło dzienne.
Czy tego się spodziewałem - "Hej dziewczyno"?

POMYSŁ

Szczerze mówiąc to nawet nie wiem kiedy ten rok przeleciał, ale to już być może synonim wieku 😉 Tak czy inaczej to miejsce powstało z chęci dzielenia się spostrzeżeniami i doświadczeniami. Protoplastą była budowa domu, która - jak zresztą wielu inwestorów - i nas doświadczyła. Jednak mimo pewnych trudności, niespodzianek i problemów dom wybudowaliśmy i to dom w szybkiej technologii: od momentu wylewania fundamentów, do czasu wprowadzenia się przez nas do w pełni wyposażonego domu minęło 8 miesięcy.
Ja jednak postanowiłam nie zapomnieć, a podzielić się z Wami naszymi doświadczeniami, tak żeby kolejne Osoby mogły uniknąć podobnych wpadek i ewentualnych trudności.
Jak Wam wiadomo z moich opowieści na dzień dobry nie mieliśmy wody, gazu, ani prądu, a ich brak to były właśnie jedne z większych perturbacji i niespodzianek rodem z dostania obuchem w głowę.
Szczęśliwie woda i prąd popłynęły w miesiąc po przeprowadzce, a ja ten czas przeczekiwałam z córkami u moich rodziców. W tym samym czasie mój mąż walczył na placu boju wykonując dużą część prac, którą mieli skończyć fachowcy - np. ci od montażu mebli.

"KOMENTUJ NIE HEJTUJ"

Przeczytałam ostatnio uszczypliwy komentarz dotyczący licznych błędów, które zdaniem go wygłaszającego, rzekomo popełniliśmy w trakcie budowy naszego domu. Nie zagłębiając się już bardziej szczegółowo w osobę autora owej opinii, który wydaje się być tym samym, który już raz udowadniał mi, że moja działalność jest wręcz szkodliwa, chciałam - korzystając z rocznicy bloga - podkreślić i poruszyć pewne kwestie, które niejako stanowią podwaliny, kanwę i zamysł bloga. Wyrażają także moje zdanie w temacie.

Wiecie, że ostatnio mój dobry kolega zarzucił kontakt z Facebookiem i Internetem właściwie w zupełności? Przyczynkiem do podjęcia owej decyzji stał się uszczypliwy i - zdaniem mojego kolegi - niesprawiedliwy komentarz wymierzony w osobę, w którą wierzył i która właśnie stawiała swoje pierwsze kroki na łamach Internetu.
Owy hejt tak bardzo wstrząsnął moim kolegą, że postanowił zawiesić swoją "działalność" społecznościową i śledzenie komentarzy jakichkolwiek w Internecie. Zirytował się na tyle - autorytatywnie wypowiadanym obrazoburczym komentarzem - że uznał, iż "przestaje się interesować jakimikolwiek komentarzami w ogóle", "że nie chce wiedzieć kto co sądzi na jakikolwiek temat".
Oczywiście owe stanowisko było doładowane chwilowymi emocjami, jednak z tego co mi wiadomo - kolega dość konsekwentnie realizuje swoje postanowienie.
Na wielu portalach przy oknie komentarzy pojawia się hasło: "Komentuj nie hejtuj". Łatwo jest bowiem zmieszać kogoś z błotem, czyniąc to w dodatku anonimowo.

Znalazłam ostatnio blog kobiety, która w słowach wstępnych podkreśla fakt podpisywania się swoim imieniem i nazwiskiem pod tworzonymi przez siebie postami. Jak rozumiem jej zdaniem jest to dowód odwagi i jednocześnie odpowiedzialności za napisane słowa.

Przeczytałam także ostatnio artykuł poświęcony karierom blogowym i vlogowym. W owym tekście najbardziej była podkreślana autentyczność, którą czytelnik docenia i która jest przez niego bezwzględnie weryfikowana.
To tak jak przedstawienie, które odgrywane jest przed dziećmi - to jest dużo bardziej wymagający widz i wymusza na aktorze jeszcze większą autentyczność i prawdę przez duże P, niż widownia dorosła.

BYĆ

Ja dzisiaj chciałam Was zapewnić, że to co wypływa spod moich palców to moje teksty, słowa które czuję. Teksty, które rodzą się w mojej głowie, pomysły na nie, które w niej kiełkują. To efekt moich obserwacji i często wieloletnich przemyśleń.

Zaczęło się od budowy, ale w kontekście jakości i dzielenia się spostrzeżeniami i doświadczeniami.
Nie lukruję rzeczywistości, opisuję ją tak jak czuję i odbieram. Zaznaczam miejsca i sytuacje, które mnie zaskoczyły: w dwojaki sposób.
Nie chcę, żeby było tutaj tylko o negatywach i minusach, dlatego opisuję swoje spostrzeżenia i doświadczenia zarówno pozytywne, jak i te negatywne.

Jeżeli chodzi o mój plan i zrealizowane tematy, to udało mi się opisać pewnie około 65/75% naszych doświadczeniach budowlanych, jeszcze zatem trochę przede mną.
A tych jakościowych, związanych z moimi codziennymi obserwacjami - mam nadzieję - niezliczenie dużo.

JAKOŚĆ

Jedno jest pewne - nie zgadzam się na hasło, które usłyszałam kiedyś od swojego przełożonego, kiedy zgłaszałam mu pewien problem: "Pani Marto tak było, jest, i będzie".
Nie pasuje mi to i staram się właśnie, żeby "było i jest" w przyszłości zostało zmienione na "dużo lepiej".
"Kreujmy rzeczywistość" to nie slogan, a moje motto, które drobnymi krokami każdego dnia staram się wdrażać w swojej pracy.

Witkacy powiedział, że "Kto nie przekracza siebie jest kiepem". Ja właśnie staram się poprawiać swoją rzeczywistość i zaznaczać tę, z którą spotykam się każdego dnia i z którą Wy także spotykacie się na co dzień, a którą można poprawić - trzeba tylko chcieć i wiedzieć co jest mocną, a co słabą stroną owej maszynerii. Rozwój, chęci, feedback, działanie!

Co więcej jeżeli tylko mam okazję to swoje spostrzeżenia kieruję także do adresatów bezpośrednio. I tak wiele rozmów, które Wam opisałam odbyłam w rzeczywistości. Dotyczyło to zarówno pań obsługujących nas z ramienia głównego wykonawcy domu, jak i panów prezesów firmy budującej dom, a także pań kosmetyczek z publikowanych tekstów.

JA

Pod spostrzeżeniami podpisuję się obiema rękami i nie są one anonimowe ani w tzw. realu, ani w blogowej rzeczywistości. Różnica polega jedynie na tym, że w tekście łatwiej i na dłużej można wytłuścić pewne rzeczy, a ich potencjalny adresat może do nich wrócić.
Mnie samej bardzo często potrzeba chwili, żeby oswoić się z jakąś informacją. Możliwość zajrzenia do tekstu wielokrotnie pozwala spojrzeć na niego w różnych stanach emocjonalnych i pod różnymi kątami.
Co więcej staram się, żeby teksty były jak najbardziej uniwersalne i mogły trafić do wielu adresatów z danej branży.

"CZY MOGĘ OD PANA OGIEŃ?"

Pamiętacie co pisałam o japońskich seminariach? Ten blog miał być słowiańskim odpowiednikiem tegoż - miejscem dialogu, wymiany doświadczeń, wiedzy, spostrzeżeń.
Na jednym ze znanych blogów trafiłam ostatnio na ewidentnie błędne użycie słowa, które nawiasem mówiąc często jest przekręcane. Autorka owego tekstu (tak - była nią kobieta) chciała się bowiem "zaadoptować do sytuacji", a nie "zaadaptować".
Zastanowiłam się wówczas jak powinnam zareagować - skomentować i poprawić?
Wyjdę na drobiazgową, małostkową i czepialską.
Bo przecież niby wszyscy wiedzą o co chodzi, ale jak ktoś jest bardziej za pan brat z językiem polskim, to wie że doszło do błędu.
Jak Waszym zdaniem skomentować, nie urazić, a zasygnalizować?
Wydaje mi się, że klucz do sukcesu jest w rękach dwóch stron: komentującego - żeby był merytoryczny, a nie obrażał; komentowanego - żeby umiał wyciągnąć wnioski i na starcie nie czuł się urażony.

Dyskusja to przecież bardzo fajna sprawa, tak często rodzą się najfajniejsze pomysły - burze mózgów funkcjonują nie od dziś. Zatem wymiana informacji, dzielenie się wiedzą, doświadczeniami, spostrzeżeniami.
Grunt, żeby za bardzo nie zapatrzeć się w swoje ja, w swoją wielką mądrość i autorytatywność ponad miarę (oj to jest bolączką świata nauki, niektórzy sądzą że znają się na wszystkim i mogą wypowiadać się na każdy temat, bo są wszystkowiedzący).

P.S. Poza tym pamiętajcie, że bloger jest autorem, redaktorem i wydawcą w jednym. Ja czasem czytając swój tekst po raz kolejny nie dostrzegam już braku ogonka, czy kropki, bo moje oczy znając tekst wstawiają te znaki samoistnie.
Tutaj liczę także na Waszą spostrzegawczość i pomoc!

P.S.2 Jeżeli chodzi o nasz dom, to nie popełniliśmy błędów budowlanych (zresztą uważam, że jakość budowy to już całkowicie broszka budującego w sensie dosłownym). My po prostu natknęliśmy się na różne problemu skumulowane w niedługim czasie i muszące być rozstrzygnięte na tzw. pniu.

Ja działam dalej!

Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia!
Kreujmy rzeczywistość!

marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta