Proszowicki falstart

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Czyli nieudana próba zakupu płytek

Ostatnio opowiadałam Wam o naszej podróży po produkty do tzw. białego montażu. Wspominałam też wówczas, że mieliśmy nieudaną wycieczkę do podkrakowskich Proszowic.
Czego ona dotyczyła? Muszę zacząć od początku.

WIZJE

W grudniu 2016 roku wiedzieliśmy, że nasza rodzina za kilka miesięcy się powiększy. Mieliśmy już też w planach podpisanie umowy na budowę domu i czyniliśmy pierwsze rozeznania w temacie jego wykończenia.
Pierwotnie zakładaliśmy, że całe łazienki będą malowane. W ogóle nie zamierzaliśmy kłaść płytek w naszym domu, poza podłogą w garażu i znajdującym się za nim pomieszczeniem gospodarczym.

Jednak w trakcie buszowania po gazetach wnętrzarskich i internecie, kiedy natknęłam się na płytki dwóch polskich producentów nabraliśmy nieco ochoty na przełamanie malowanych ścian. Dodatkowo moja mama zacierała ręce na widok odnalezionych wzorów i namawiała, że będą fajnie wyglądać w naszych wnętrzach.
Potem jeszcze miał miejsce problem ze znalezieniem kompetentnej porady odnośnie tzw. systemów blokujących/odpychających wodę, czyli produktów i farb, które można stosować w pomieszczeniach i ich częściach narażonych na bezpośrednie działanie wody.

Dlatego ciche podszepty mamy, lekkie zajawienie wzorami odnalezionych płytek, plus niepewność co do systemów odpychających wodę i ostatecznie zadecydowaliśmy, że w kabinie prysznicowej i koło wanny zawitają u nas płytki.
W dużej łazience miała zawisnąć kolekcja Berlin, zaprojektowana przez projektanta Macieja Zienia. W małej łazience zaś płytki z linii Rondoni Bianco.

Wspominałam Wam już niejednokrotnie w cyklu "Wykończeniówka" - publikowanym na profilach społecznościowych bloga, że kiedy mogliśmy kupowaliśmy produkty polskich producentów. Zależało nam na tym, że wspierać polski biznes i gospodarkę.

PROMOCJA

W pewnym momencie, już w roku 2018 (w trakcie kompletowania asortymentu do wykańczania domu, który lada moment miał być opuszczany przez ekipy głównego wykonawcy), około stycznia jedna ze wspomnianych marek zrobiła promocję i informowała, że w wybranych salonach łazienek w Polsce można nabyć ich produkty z dziesięcioprocentową zniżką.
W tym celu - jak to zwykle bywa - trzeba było się zarejestrować, wybrać docelowy salon i wydrukować wygenerowany dla nas imienny kupon rabatowy.

WYCIECZKA

Najbliżej Krakowa i nas, salon biorący udział w promocji znajdował się w Proszowicach.
Znów Wojciech wziął dzień urlopu, zainstalowaliśmy dzieci w fotelikach i pomknęliśmy do Proszowic.
Tam chwilę szukaliśmy rzeczonego salonu, bo jego zewnętrze było dość niepozorne. Ponadto nie było bezpośrednio przy owym sklepie parkingu. Po chwili krążenia udało nam się znaleźć miejsce postojowe, odinstalować z fotelików dzieci, nakarmić jeszcze około pięcio miesięczną Lucy i udaliśmy się na zakupy.

Wiedzieliśmy ile płytek potrzebujemy, które linie konkretnie nas interesują.
Co się okazało na miejscu? To, że nie każdy sklep prowadzi sprzedaż wszystkich produkowanych linii płytek i rzeczony proszowicki salon (ta nazwą była zdecydowanie zbyt szumna: to coś jak salon fryzjerski w suterenie, czy innej piwnicy...jak do tego mają się królewskie salony na Wawelu, czy w warszawskich Łazienkach, co bardziej do czego nie przystaje..?) nie miał w ogóle w sprzedaży kolekcji Macieja Zienia. Co więcej podobno NIE mógł nawet takiej linii, a dokładnie wybranych dwóch wzorów plus jednego dekoru, do siebie ściągnąć.

DYGRESJA

Przyznam, że jako klient nie rozumiem tych regulacji i ograniczeń, bo podobnie jak z zakupem zlewozmywaka i ograniczonym asortymentem tej marki oferowanym w jednym z większych sieciowych salonów meblowych - klient chce coś kupić, ale sprzedawca nie może tego dla niego zamówić.
Jak dla mnie kuriozum w XXI wieku.
Nie jestem też w stanie zrozumieć jak takie regulacje wpływają na ułatwienie pracy firmy. Wiem natomiast z pewnością, że utrudniają życie klientowi i wymagają dużej determinacji, żeby czasami zakupić towar, na którym nam zależy.

NICZEGO NAM NIE URWAŁO

Proszowicki salon łazienek szałowy nie był. Obsługa była jeszcze mnie szałowa i niezbyt nami zainteresowana, mimo że zapoznaliśmy ją z naszymi potrzebami i chyba nawet gdzieś przypadkowo przewinęła się kwestia przyjazdu z Krakowa. Nie zrobiło to na nikim wrażenia, nikt się podjął naszej obsługi, o jakimś bardziej serdecznym podejściu nawet nie mówiąc.
Obeszliśmy sklep, pooglądaliśmy i wyszliśmy. W drodze do auta zaopatrzyliśmy się w jakoweś owsiane ciastka, młodsze dziecię nakarmiłam i wróciliśmy na łono grodu Kraka.
Z rabatowego, spersonalizowanego i przeznaczonego do realizacji tylko w określonym, wybranym salonie łazienek kuponu, mogliśmy zrobić sobie samolocik, czy jakieś inne origami.

RZECZYWISTOŚĆ

Pozostałe nam zatem szukać sklepu z ofertą z tej linii już w Krakowie. Były takie chyba dwa, ale żaden nie brał udziału w akcji rabatowej, stąd wcześniejsza wycieczka do Proszowic.
Finalnie płytki obejrzeliśmy na krakowskiej ekspozycji i zamówiliśmy w krakowskim salonie łazienek.

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:

  1. Jeżeli zdecydujecie się jechać gdzieś "dalej" na zakupy, to upewnijcie się, że Wasz docelowy sklep prowadzi sprzedaż danej linii produktów.
    Bowiem okazuje się, że bycie dystrybutorem i sprzedawcą produktów danego producenta wcale nie świadczy o tym, że w sprzedawca prowadzi sprzedaż wszystkich linii produktów.
    Co więcej - często dany sprzedawca nie może też sprowadzić dla nas linii produktów, których z założenia nie ma w sprzedaży.
  2. W odniesieniu do wspomnianego typu akcji rabatowych bądźcie czujni, ale też ostrożni. Niestety z mojego doświadczenia wynika, że klucz wyboru salonów objętych promocją jest trudno definiowalny - dla mnie, jako klienta.
  3. Co więcej obsługa w takich salonach wcale nie zawsze jest otwarta na współpracę z klientem i zachowuje się jakby zainteresowanie było dla nich karą, a nie szansą na zwiększenie obrotów sklepu.
    Nie wiem czy pokutuje tutaj system wynagrodzeń, który nie uwzględnia profitów dla sprzedawców, związanych z dziennym utargiem? Czy może sprzedawcy z branży budowlanej i około budowlanej są tak rozpieszczani bumem budowlanym, że nie ważne "czy się stoi, czy się leży" klient i tak się pojawi?

Powodzenia!
marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta