"Byłem na fusze"

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Czyli coś czego nikt się nie spodziewał

Dzisiaj opowieść z pogranicza komedii i dramatu, a że wszystkie należą do tego samego gatunku, więc i przenikania nie są zaskakujące. Z tym, że owa rzecz działa się w remontowanym kołobrzeskim mieszkaniu, a nie w greckim teatrze.
Opowiastka ma znamiona komizmu, ale najmniej boki zrywają główni zainteresowani, a było tak.

PLANY

Znajoma mojej mamy, a dokładnie pani kosmetyczka, do której moja rodzicielka chadza, a którą i mnie zdarzyło się parokrotnie odwiedzić w trakcie bytności w Kołobrzegu, planowała generalny remont łazienki w mieszkaniu.
Prace były zaplanowane od dawna, fachowiec od miesięcy dogadywany i umówiony. W dodatku nie byle jaki fachowiec: bo z polecenia, bo cieszący się uznaniem, bo w dodatku rodzina jednej z klientek pani kosmetyczki. Zatem jeszcze w momencie planów były ochy i achy jaki to rzemieślnik i specjalista ma realizować zaplanowany remont.

Prace były zaplanowane od poniedziałku, a miały być związane z totalnym rozburzeniem wnętrza łazienki: demontażem narożnej wanny z hydromasażem, montażem w jej miejscu kabiny prysznicowej itd. itp.
Zatem czteroosobowa rodzina, z dwoma chłopcami w wieku podstawówkowym, miała zostać pozbawiona toalety i innych łazienkowych udogodnień, a jedyna woda miała ciec z kuchennego kranu. W kuchni z kolei zaplanowana była wymiana mebli.

GODZINA ZERO

Nastał rzeczony, umówiony i zaplanowany poniedziałek i okazało się, że fachowiec zaniemógł i osłabiony chorobą będzie w stanie dotrzeć na miejsce planowanych prac dopiero w czwartek.
Rodzina cierpliwie i z empatią - dla stanu zdrowia fachowca - doczekała czwartku i zaczął się remont.

Kilka dni później nastał kolejny poniedziałek i był to wolny dzień pani kosmetyczki i jednocześnie właścicielki owego remontowanego M...
Tak się składa, że pani kosmetyczka pracując w soboty stara się zostawiać sobie wolny poniedziałek. Akurat ten udało się "wykroić" w harmonogramie wizyt klientek i bohaterka mojego tekstu - tego dnia została w domu.
Takiego rozkładu jej dnia nie był jednak świadomy pan fachowiec, który rano przybył na plac remontu, przywitał się z domowniczką, przebrał w strój roboczy, w międzyczasie odebrał jakiś telefon, a po skończonej rozmowie poinformował otoczenie, że musi na chwilę wyjść.

Wszystko działo się o poranku. Potem nastało południe, popołudnie i w końcu godzina siedemnasta, o której to ponownie - już w innym emploi - w mieszkaniu pani kosmetyczki ponownie zjawił się pan fachowiec.

Nasza bohaterka cały dzień spędziła w domu zachodząc w głowę, czy majstrowi nic, aby się nie stało. Martwiła się o jego życie i zdrowie, sądząc że nieobecność spowodowana jest jakimś problemem (to, że nie próbowała się z nim skontaktować telefonicznie mogę jedynie wytłumaczyć ogromną wiarą w rzetelność fachowca). Nic innego bowiem nie przyszło jej do głowy, kiedy została w mieszkaniu bez - wybaczcie - kibla i jakiejkolwiek możliwości skorzystania z łazienki, z rozwalonym jej całym wnętrzem, a przecież fachowiec był polecony i zachwalany. Niemal unosiła się za nim aura mantr zachwytów i dziękczynień.

I co usłyszała nasza biedna bohaterka, kiedy jej oczom objawiły się fachmajster, w innym odzieniu?
Najpierw usłyszała: "No i nic dzisiaj nie zrobiłem".
Na co pani kosmetyczka mogła jedynie odpowiedzieć: "No wiem" - przecież cały dzień była w domu, czego jednak nie był świadom remontowy specjalista.
Na kolejne pytanie: "Czy coś się stało? Tak pan zniknął…" nasza niewiasta usłyszała odpowiedź: "Byłem na fusze".

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE:

Zatem nasz wymarzony, wyśniony i uwielbiony przez tłumy klientów fachowiec, który rozpoczął remont z opóźnieniem, trzeciego, czy czwartego dnia łazienkowej rewolucji pozostawił PRYWATNE zlecenie odłogiem i udał się w nieznane, na - jak się okazało - całodzienna fuchę.

"Byłem na fusze". Z tą niecodzienną odmianą znanego rzeczownika i dalszymi refleksjami - pozostawiam Was samotnie.

To co?
Powodzenia, czy kreujmy rzeczywistość?

Idźmy na całość: 2 w 1, a co...to tak jak u powyższego pana fachowca 😉
marta

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta