Można? Można - trzeba tylko chcieć.

Napisał MMSlezak brak komentarzy

Czyli o tym, że są firmy, które jakość mają w priorytetach

Być może pamiętacie mój tekst o przyłączu gazowym i opis jakości prac i poziomu prezentowanego przez realizującego przyłącze.
Dzisiaj będzie optymistyczniej.

SZKODA, czy NIE SZKODA

Od kilku tygodni w naszej okolicy prywatna firma (jak zawsze w przypadku prac przyłączeniowych i okołoprzyłączeniowych), na zlecenie gazowni, realizuje prace wymiany instalacji gazowych, w trybie awaryjnym. Najpierw firma właścicielom działek dostarczyła informacje na piśmie z pieczątką gazowni i namiary na osoby posiadające wszelkie informacje, z prośbą o udostępnienie gruntów. Po kilku/kilkunastu dniach (w zależności od lokalizacji domu/działki) rozpoczęła prace. Wszyscy byli zaskoczeni, bo wcześniej mieszkańcy nie byli informowani o planowanych pracach. Niektórzy zacietrzewili się na myśl o niszczeniu ich letnich plonów i cieszących oko roślin. Część zapowiadała, że pracowników na swoje grunty nie wpuści. Oczami wyobraźni widziałam już widły i ludzki mur broniący dostępu.

RZECZYWISTOŚĆ

Mimo tego, że rzeczona firma jest zmuszona wchodzić ludziom w szkodę, czyli rozkopywać ogródki, warzywniki i to jeszcze w okresie pełnego sezonu letniego, to jakość ich pracy jest perfekcyjna. Prace realizują wartko, "czysto" i zwinnie.
Na poniższym zdjęciu widać częściowo rozkopany warzywnik naszych sąsiadów.

stan w trakcie

Na kolejnym zdjęciu stan po zakończeniu prac. Gdyby ktoś NIE WIEDZIAŁ O TYM, ŻE COŚ BYŁO ROBIONO, TO BY SIĘ NIE ZORIENTOWAŁ.

po zakończeniu prac

W dodatku konfrontując tę firmę z firmą paprak, która wykonywała nasze przyłącze, to niebo i ziemia.
Zasadniczo człowiek oczekujący na przyłącze jest w stanie "znieść więcej" i na więcej rzeczy przymknąć oko. Natomiast w przypadku prac naprawczych/wymiany "ogólnej" instalacji, właściciele "najeżdzanych" gruntów nie są/mogą już nie być tak otwarci.

Mimo to nasza sąsiadka - panów, którzy rozkopali jej ogródek, ale zrobili to z głową i konsultując miejsce przekopywania: "To kopiemy w ogórkach, czy pomidorach?", a potem posprzątali po sobie i usunęli właściwie skutki wszelkiej interwencji - pożegnała z uśmiechem i na do widzenia obdarowała jeszcze własnymi plonami w postaci cukinii dla dzieci.

INNOŚĆ, czyli JAKOŚĆ

po zakończeniu prac2

Na powyższym zdjęciu widzicie jedyny dowód na to, że jakieś prace były przeprowadzane. Jednakże panowie wycięli fragment asfaltu, a następnie od razu usunęli "śmieciowy materiał". Kamień do zasypywania i utwardzania miejsc po wykopach mają składowany w jednym miejscu, nieopodal chodnika, tak że nikomu on nie przeszkadza.

Kiedy natomiast podobne prace prowadził nasz pan od przyłącza gazowego: wycięty asfalt tygodniami zalegał obok dziur, dziury w drodze istniały miesiącami (bo przyłącze realizowane było w październiku, a teren uprzątnięty wczesną wiosną).
Co więcej człowiek który przywiózł kamień do utwardzania nie wiedział gdzie ma go zrzucić, bo nie mógł się dogadać z podpitymi pracownikami, którzy akurat byli w transie chaotycznych prac.Natomiast szef i właściciel firmy od czasu do czasu pojawiał się na chwilę - w miejscu prowadzonych prac, czyli tak naprawdę placu budowy przyłączy.

W przypadku firmy, która w naszej okolicy aktualnie realizuje prace przy instalacji gazowej, od samych pracowników wiem, że szefostwo przyjeżdża często, nadzoruje, kontroluje, sprawdza. Jak mówi przysłowie: "Pańskie oko, konia tuczy" i przywoływane już przeze mnie (w innym tekście):" Jaki pan, taki kram".
Oba są zasadne w tym miejscu i w pełni oddają sens zaistniałych sytuacji.

PODSUMOWANIE, czyli REFLEKSJE KOŃCOWE

  1. Wniosek z tego taki: Można? Można - trzeba tylko chcieć.
  2. Optymistyczne jest to, że istnieją takie firmy.
    Firmy, które cenią sobie jakość wykonywanych przez siebie prac, zatrudniają pracowników, którzy stanowią ich wizytówkę i reklamę samą w sobie.
    Firmy, które są profesjonalne i wiedzą co wchodzi w zakres ich kompetencji i obowiązków.
  3. Pozostawienie schludnego miejsca po przeprowadzeniu prac - jakiejkolwiek formy by nie przyjmowały - jest koniecznością, w moim odczuciu: jako klienta, konsumenta, obserwatora.
  4. Dziękuję losowi, że miałam styczność z taką FIRMĄ, bo to mi wróciło wiarę w jakość, klasę i w dzisiejszą fachową rzeczywistość.

Kreujmy rzeczywistość!
marta!

Podziel się

Napisz komentarz

Capcha
Wprowadź kod obrazka

Kanał RSS z komentarzy dla tego posta